Lubię po skandynawsku

IMG_4956.JPGPrzy okazji jednego z poprzednich moich wpisów pt. „Krótka opinia o bardzo obszernej książce” pytaliście mnie czasem, czy polecam jakąś inną książkę – dobry kryminał, zamiast „Pochłaniacza”. Otóż weźcie sobie do ręki chociażby to tutaj. Tytuł może niezbyt zachęcający – „W bagnie” – i zapowiadający mroczną treść, ale zapewniam, że spokojnie możecie wziąć sobie tę książeczkę na plażę, do parku czy do łóżka i czytanka będzie przyjemna, bo wciągająca.

Mam chyba słabość do kryminałów ze Skandynawii. Szczególnie Mankell wciągnął mnie swojego czasu i przeczytałam całą serię z Kurtem Wallanderm. Tym razem trafiłam przypadkiem na nieznanego mi dotąd autora z Islandii o nazwisku Arnaldur Indridason. Wyszperałam ją w przepastnych zbiorach w domu pewnej Izabeli i nie żałuję!

Wciągają mnie skandynawskie kryminały, bo lubię akcję umiejscowioną w surowym otoczeniu krajów z północnej Europy, z bohaterami skreślonymi lekką szkicową kreską a jednak pokazanymi ciekawie, prawdziwie i przekonywająco. Smaku zarówno u Mankella, jak i w przypadku Indridasona, dodaje pokazanie kolorytu społeczeństwa, osadzenie wszystkiego w aktualnym obrazie czy to Szwecji czy Islandii. Jest tak klimatycznie, że zaraz po skończeniu książki, albo nawet jeszcze w trakcie jej czytania, mam bardzo często ochotę spakować walizkę i pojechać w tamte strony. No wyraźnie mam słabość! 😉

Jest i mała trudność podczas lektury, ale to jedna z tych trudności, pokonanie których lub nawet samo zmaganie się z nimi, daje dodatkowy uśmiech na twarzy czytelnika – jestem bowiem przekonana, że autor robi nam tego psikusa celowo, na przekór, jak chochlik. Islandzkie imiona bohaterów książki brzmią bowiem dla nas Polaków egzotycznie i łatwo sobie na nich połamać język. Do tego jeszcze autor wielu ze swoich bohaterów nazwał podobnie – ich imiona rozpoczynają się literą E i zagłębiając się coraz bardziej w książkę spotykasz kolejnych E.: Erlendur (główny bohater serii), Ellidi, Elinborg, Einar itd.

Ale najważniejsza jest sama historia. Akcja ma dobre tempo, jest kilka interesujących zwrotów, szybko wchodząc wgłąb książki czujesz, że już nie chcesz się odrywać i gnasz do końca z ciekawością. Wątki poboczne dodają soczystości, ale nie konkurują i nie konfudują niepotrzebnie czytelnika. Całość daje sporą przyjemność czytania i ma, jak na wakacyjny kryminał, właściwą objętość, bez zbędnego „nabijania” stron. Mnie ta próbka z pana Indridasona zachęca do sięgnięcia po kolejne pozycje z jego kryminalnej serii 🙂

A Wy co polecacie na wakacje? podzielcie się swoimi ulubionymi czytankami!

 

Tagi: , , , , , , , , , , , ,

Napisz, co o tym myślisz

GroundTruth

myślę czuję jestem

Arek Skuza

myślę czuję jestem

NoamWasserman

myślę czuję jestem

Venture Hacks

Advice for startups

simply awesome things!

myślę czuję jestem

The Browser

myślę czuję jestem

Brain Droppings

myślę czuję jestem

TED Blog

The TED Blog shares news about TED Talks and TED Conferences.

James Altucher

myślę czuję jestem

myślę czuję jestem

Mashable

myślę czuję jestem

Spotted

myślę czuję jestem

Pozytywka

somehow I know there’s more to life than this

Raw Thought (from Aaron Swartz)

myślę czuję jestem

The Daily Post

The Art and Craft of Blogging

The Marginalian

Marginalia on our search for meaning.

mind (the) gap

myślę czuję jestem