DayZ
Moja maleńka, moja najpiękniejsza!
Przychodzę tu, żeby się pożegnać. Już się nie zobaczymy. Mogę patrzeć na Twoje zdjęcia, mogę zamknąć oczy i mieć przed oczyma Twoją postać, mogę budząc się rano wspominać Twoją obecność w moim śnie. Mogę przypomnieć sobie, co czuły moje dłonie, kiedy Cię dotykały. Mogę pamiętać Twój zapach, Twoje ciepło. Ale nigdy już nie zobaczę Cię obok siebie, nawet jeśli najgłośniej, jak umiem, będę wołać Twoje imię. Ani w domu, ani w parku, ani nigdzie. Już nie przybiegniesz do mnie, najszybciej jak potrafisz, wyłaniając się znikąd i ostro wyhamowując przy moich kolanach.
Te wspólne 6 miesięcy, które los nam podarował, były moim wielkim szczęściem. Sześć miesięcy to bardzo mało, o wiele za mało jak na apetyt, który we mnie rozbudziłaś. Ale sześć miesięcy to wystarczający czas, żeby Cię całą pokochać miłością ogromną. Kochana, tak łatwo Cię było kochać!
Twoją radosną buzię z oczami uśmiechającymi się do każdego człowieka. Twoją delikatność, subtelność i wielki urok. Czarowałaś nas wszystkich, czarowałaś każdego, kto Cię spotkał. Kochałam Twoją niezależność. Ale i gotowość do zabawy, brykania, ganiania, biegania, rozrabiania. Wielką niespożytą energię. I naiwność dziecka (tak łatwo było odwrócić Twoją uwagę i zająć czymś innym, moja śmiesznoto!). Twoją dobroć i bezinteresowność, z jaką nas traktowałaś. Twoją ufność, Twoją czułość. Miłość, którą tak łatwo nas obdarowywałaś każdego dnia.
Nigdy nie sądziłam, że zamieszkanie z Tobą tyle dla nas zmieni. Zgodziłam się na to po długich namowach i błaganiach dzieci. Zgodziłam się w bardzo określonych okolicznościach. Gdybym wiedziała wcześniej, co mnie, co nas omija, zgodziłabym się na to wiele, wiele lat wcześniej! Ale wtedy pewnie nigdy byśmy się nie spotkały. Ja i Ty.
Więc musiało tak być. I chociaż los pozwolił mi cieszyć się naszymi wspólnymi dniami tylko przez krótkie sześć miesięcy, były to jedne z najpiękniejszych miesięcy mojego życia. Za nic bym ich nie oddała. Nawet wiedząc jak będą wyglądały nasze ostatnie wspólne dni. Mimo tej świadomości, bez wahania podjęłabym tę samą decyzję.
Dziś przychodzę tu, żeby Ci podziękować. Moja maleńka, moja najcudowniejsza. Moja krucha mała DayZ.
Pięknie napisałaś Aga.
Dziękuję, Wojtek.