Omamiona
Budzę się rano. Jeszcze ledwo kojarzę co i jak. Ale już moja ręka szuka po omacku telefonu. Zanim się podniosę, żeby budzić dzieci do szkoły, najpierw sprawdzę, co słychać na facebooku. Przeważnie rano nic nie słychać. Mało kto z moich znajomych umieszcza coś świeżego przed 7.00 naszego czasu. Można liczyć przeważnie jedynie na wieczorne wpisy z Ameryki 😉
Jedząc śniadanie staram się mieć zawsze jedną rękę wolną, żeby móc przesuwać palcem po ekranie telefonu. Jest po 8.00 i można już co nieco przeczytać na FB, dotrzeć do interesującego artykułu, pośmiać się z obrazków. A jeśli nie FB, to zawsze mogę przegryzając kanapkę poprzeglądać Pinterest. Wystarczy kilka minut. Wydaje się, że to niekończący się zbiór płynących z góry do dołu obrazków – zdjęć stylizacji, mody, architektury, przyrody, destynacji podróżniczych, aktorów i muzyków, potraw. Raz na jakiś czas tam zaglądam. Kolekcjonuję. Zbieram skarby i skarbiki. A potem z dumą mogę oglądać swoje kolekcje. Taka słabostka.