„Na dwa lata pozostaję w rezerwacji dla mojego 22–letniego chłopaka z Rumunii, a potem znowu wpadam do dostępnej dla wszystkich puli, że się tak wyrażę :) ” – wywiad z Magdą Jasińską, moją przyjaciółką.
Pamiętam Magdę, kiedy prawie rok temu napisała na fejsbuku, że zgłosiła się do banku dawców szpiku. Z jej wpisu biło przekonanie, że to słuszna sprawa, że tak trzeba i że Magda nie ma zamiaru oglądać się na innych – chce pomagać sama.
Potem spotkałyśmy się prawie pół roku później. Jechałyśmy rowerami przez piękny park w Amsterdamie, kiedy Magda powiedziała, że otrzymała informację, że jej szpik jest genetycznie zgodny z jednym z potrzebujących i że za kilka miesięcy odbędzie się w Warszawie pobranie jej szpiku dla biorcy. Miała wtedy łzy w oczach, a w jej głosie łatwo wyczuwało się wzruszenie.
Przepoczwarzam się
To dziwne uczucie. Jestem świadkiem swojej przemiany. Czuję, że następuje, choć nie wiem dokąd prowadzi…
Chodzi o przemianę w myśleniu o sobie w sensie zawodowym. Kiedy w połowie zeszłego roku podjęłam decyzję o odejściu z mojej ówczesnej firmy, nie wiedziałam, jak głębokiej zmiany chcę doświadczyć. Wydawało mi się, że zależy mi jedynie na ułożeniu spraw na swoim miejscu. Powrót naszego domu i naszej rodziny do Warszawy. Zmieniamy to co konieczne, resztę kontynuujemy. A więc przeprowadzka, nowe mieszkanie, nowa szkoła dla dzieci, nowy dentysta, pediatra i ginekolog, nowa szkoła językowa. I nowa praca dla mnie, ale nie za bardzo nowa. Nie nie. Kontynuujmy, przecież całkiem sensownie to szło.