Ciepło, coraz cieplej a więc w pobliżu Świętego Graala. Czyli 10+1 moich ulubionych knajp w Warszawie
Kiedy przeglądam statystyki mojego bloga z pewnym zadziwieniem odkrywam, że jest jeden post, który Waszymi odwiedzinami bije na głowę wszystkie inne. Nosi tytuł „W poszukiwaniu Świętego Graala czyli 10 moich ulubionych knajp w Warszawie”. Powstał 2 lata temu, a 2 lata w warszawskiej gastronomii, a przede wszystkim w dynamice moich upodobań, to bardzo długi czas. Dziś napiszę Wam, jak ta lista wygląda dla mnie teraz.
Maroko – podróż zaskoczeń. Fes.
Ta podróż miała być zaskoczeniem. A dokładniej niespodzianką. Nie wiedziałam dokąd jedziemy. Milak zorganizował wszystko w tajemnicy. Ale nasza podróż była też zaskoczeniem i szeregiem zdziwień już po odkryciu destynacji. Takie podróże lubię najbardziej – otwieram szeroko oczy, odkrywam, doświadczam, czasem się boję, wiele się uczę.
3 mgnienia i subtelny urok Sztokholmu
To miał być wyjazd niespodziankowy. To znaczy niespodzianką była destynacja. Znałam wcześniej termin i mogłam również na bieżąco pytać o prognozę pogody (wiecie, jestem kobietą, prognoza pogody to dla mnie kluczowa informacja). Dokąd jedziemy, Milak zdradził mi dopiero na godzinę przed wyjazdem na lotnisko. Doceniam – dał mi szansę na ewentualne dopakowanie do walizki czegoś, co wyda mi się niezbętne tam na miejscu. Nic takiego na szczęście się nie znalazło, bo staram się zawsze mieć w walizce WSZYSTKO 😉
Laik muzyczny na OFF Festivalu czyli dlaczego warto nawet jeśli myślisz, że to nie dla Ciebie
Jestem totalnym laikiem muzycznym. Nie znam się na muzyce, moje muzyczne horyzonty są raczej „wąskawe”. Mam do tego dość słaby słuch muzyczny chyba. A jednak OFF Festival jest jednym z tych letnich festiwali w Polsce, który od 4 lat odwiedzam regularnie i planuję to w przyszłości. Dlaczego? Jest co najmniej 5 powodów, dla których każdy z nas powinien rozważyć wyjazd na OFF Festival.
Berlin. Dla początkujących. (cz. 3.)
(Dwie poprzednie części przydługiej opowieści o długim weekendzie w Berlinie znajdziecie tu: cz. 1 i cz. 2)
Fakt. W sobotę wstaliśmy dość późno biorąc pod uwagę naszą ochotę zjedzenia śniadania, ale w końcu jesteśmy w Berlinie. Można chyba oczekiwać, że koło 12.00 w sobotę nie będzie problemu ze zjedzeniem śniadanka w mieście tak lubiącym nocne życie? Ślinka nam ciekła, kiedy wychodząc z hotelu myśleliśmy o pysznościach, które czekały na nas w Viadukcie. Zbliżając się do tego lokalu z daleka już słyszeliśmy piękną klasyczną muzykę płynącą znów z jego wnętrza. Jakiż nas wielki zawód czekał na miejscu!
Berlin. Dla początkujących. (cz. 1.)
Dawno tu nie zaglądałam. Wakacje, wyjazdy, przyjemności odciągnęły mnie od klawiatury… Ale teraz, kiedy lato się kończy, a w powietrzu czuć powiew początku roku szkolnego, czas na podsumowania, refleksje, wspomnienia.
To pierwsze takie lato, kiedy nasze wszystkie dzieci odmówiły nam wspólnego wyjazdu na wakacje. Już od kilku sezonów można było wyczuć, że ten moment się zbliża, ale do tej pory chwytałam się desperacko ostatnich resztek ich chęci na wspólne wyjazdy i starałam się ją jeszcze choć trochę podsycać. Młodsze dzieci były moją nadzieją na te wakacje, ale okazało się, że i one wyrosły już ze wspólnych wyjazdów z rodzicami. To smutne. To prawie jak przeżywać syndrom pustego gniazda, kiedy przychodzi się rodzicom pogodzić z wyprowadzką dzieci z domu rodzinnego. Dlatego tak trudno było mi się z tym zmierzyć. Wiem, że to zapowiedź czegoś o wiele cięższego dla matki, co w przypadku Zuzy stać się może już za 3 lata. A każda z nas, matek, chciałaby trochę, żeby dzieci zawsze pozostały dziećmi i nie dorastały. Nie jestem w tym względzie ani bardziej dojrzała, ani mądra. Jestem nad wymiar naiwna, zdziwiona obrotem rzeczy, niegotowa.