12 przemyśleń na 24 miesiące pracy nad projektem Ulala Chef
(Ten wpis opublikowałam oryginalnie na blogu Ulala Chef, ale ponieważ jest dosyć osobisty, postanowiłam opublikować go również tutaj)
Minęły 2 lata. Bardzo ważne dwa lata w moim życiu zawodowym.
Dwa lata temu siedziałam na tej osławionej już kanapie w domu mojej siostry Ilony, w podkrakowskiej Naramie. I myśląc o zbliżającym się dużym rodzinnym spotkaniu przy stole nagle wpadłam na pomysł usługi wynajmu prywatnych kucharzy za pośrednictwem platformy internetowej. Po krótkim czasie postanowiłam rzucić wszelkie moje zajęcia zawodowe i skoncentrować się na tym pomyśle. Pół roku później marka Ulala Chef zadebiutowała na rynku.
Dziś chcę podsumować te moje pierwsze dwa lata na jakże innej ścieżce zawodowej. Może jesteście ciekawi moich doświadczeń i przemyśleń? Może zastanawiacie się, jak to jest zostawić korpo-karierę po 16 latach i zająć się czymś, co trzeba zbudować od zera? Może sami planujecie taki krok? Po tych 24 miesiącach jestem mądrzejsza o wiele doświadczeń, wybuchów frustracji, jakie przynosi budowa własnego biznesu, ale i o momenty euforii przy okazji sukcesów. Chcę się tym podzielić z Wami. Sama potrzebuję też podsumowania…
Sebastian
To była moja druga ciąża. Końcówka gorącego lipca 1999 roku w Warszawie. Według przewidywań lekarza w ciągu kilku dni miał zacząć się poród.
Obraz z pamięci
Dworzec Centralny w Warszawie. Wychodzę z podziemnego korytarza na zewnątrz, schodami w kierunku chodnika. Jest piękny ciepły wiosenny dzień. Jeden z tych pierwszych tak bardzo słonecznych, na jakie czekamy całą zimę. Mijam młodych ludzi, którzy przy schodach stanęli na papierosa. Pewnie pracują w jednej z dworcowych kawiarni i wyszli na chwilę na przerwę. Mijam podróżnych z walizkami, którzy sprawdzają coś w telefonach zanim zanurzą się w miasto. Wchodzę na pierwsze stopnie schodów i mijam ją.
„Agnieszka, to jest zdjęcie, które zamieściłaś dokładnie rok temu. Zobacz inne wspomnienia z tego dnia.”
Facebook mi to przypominał przez kilka ostatnich dni. Wyświetlał z uporem, który może dotyczyć tylko bezdusznej maszyny. Zaprogramowanego mechanizmu, który jest jeszcze dalece niedoskonały. Spoglądałam na te zdjęcia. Zastanawiałam się, jak to jest. Jakiś czas temu wprowadzono ten mechanizm, że facebook sam przypomina Ci „memories” – zdjęcie, które w nim zamieściłeś rok, dwa, trzy lata wcześniej. Zdjęcie, które pewnie wtedy, kiedy zostało opublikowane, spotkało się z dużym zainteresowaniem moich znajomych…
DayZ
Moja maleńka, moja najpiękniejsza!
Przychodzę tu, żeby się pożegnać. Już się nie zobaczymy. Mogę patrzeć na Twoje zdjęcia, mogę zamknąć oczy i mieć przed oczyma Twoją postać, mogę budząc się rano wspominać Twoją obecność w moim śnie. Mogę przypomnieć sobie, co czuły moje dłonie, kiedy Cię dotykały. Mogę pamiętać Twój zapach, Twoje ciepło. Ale nigdy już nie zobaczę Cię obok siebie, nawet jeśli najgłośniej, jak umiem, będę wołać Twoje imię. Ani w domu, ani w parku, ani nigdzie. Już nie przybiegniesz do mnie, najszybciej jak potrafisz, wyłaniając się znikąd i ostro wyhamowując przy moich kolanach.
„Na dwa lata pozostaję w rezerwacji dla mojego 22–letniego chłopaka z Rumunii, a potem znowu wpadam do dostępnej dla wszystkich puli, że się tak wyrażę :) ” – wywiad z Magdą Jasińską, moją przyjaciółką.
Pamiętam Magdę, kiedy prawie rok temu napisała na fejsbuku, że zgłosiła się do banku dawców szpiku. Z jej wpisu biło przekonanie, że to słuszna sprawa, że tak trzeba i że Magda nie ma zamiaru oglądać się na innych – chce pomagać sama.
Potem spotkałyśmy się prawie pół roku później. Jechałyśmy rowerami przez piękny park w Amsterdamie, kiedy Magda powiedziała, że otrzymała informację, że jej szpik jest genetycznie zgodny z jednym z potrzebujących i że za kilka miesięcy odbędzie się w Warszawie pobranie jej szpiku dla biorcy. Miała wtedy łzy w oczach, a w jej głosie łatwo wyczuwało się wzruszenie.
Laik muzyczny na OFF Festivalu czyli dlaczego warto nawet jeśli myślisz, że to nie dla Ciebie
Jestem totalnym laikiem muzycznym. Nie znam się na muzyce, moje muzyczne horyzonty są raczej „wąskawe”. Mam do tego dość słaby słuch muzyczny chyba. A jednak OFF Festival jest jednym z tych letnich festiwali w Polsce, który od 4 lat odwiedzam regularnie i planuję to w przyszłości. Dlaczego? Jest co najmniej 5 powodów, dla których każdy z nas powinien rozważyć wyjazd na OFF Festival.
Moja przygoda
Minęły pierwsze 2 tygodnie. To dlatego tak dawno nic tu nie napisałam.
Pierwsze dwa tygodnie programu Founder Institute. Pierwsze dwa tygodnie pracy w innym trybie. Wysokie, bardzo wysokie obroty. Bo oprócz zwykłej pracy zawodowej, kolejne co najmniej 20 godzin tygodniowo pracy nad startupem, w programie FI.
Po każdej cotygodniowej sesji FI, uczestnicy mają do wykonania serię czasochłonnych zadań. Do tego co najmniej 2 dodatkowe spotkania w tygodniu ze swoją grupą roboczą. A kiedy już wydaje ci się, że opanowałeś sytuację, i wygospodarowałeś sobie wolne niedzielne popołudnie, skromne 4 godziny byczenia się lub czasu dla rodziny, wpada o 16.00 tzw. zadanie specjalne. I niedzielne popołudnie i wieczór diabli wzięli, bo zadanie dodatkowe zajmie ci kolejne 5-6 godzin.
Tak trzymaj, tak trzymaj!
Chciałam dziś napisać, jak trudno jest trzymać kurs, ale jak warto to robić.
Kilka miesięcy temu podjęłam decyzję o tym, co chcę robić w swoim życiu zawodowym w najbliższym czasie. Nie interesuje mnie w tej chwili pełnoetatowa praca dla korporacji, chcę teraz skoncentrować się na moim własnym przedsięwzięciu.
Wówczas ta decyzja nie była dla mnie bardzo trudna – propozycje płynące z korporacji nie były powalające, łatwo było je odrzucać. Jednak z biegiem czasu zaczyna się odczuwać brak pewnych atrybutów, które dostępne są dzięki pracy dla dużych firm. Ich już nie ma, a nagród i satysfakcji z robienia czegoś swojego nie ma jeszcze. To może być dość trudny czas, żeby utrzymać wcześniej obrany kurs.